Podstawą w niezbędniku akwarelistki są oczywiście farby. Farby akwarelowe to serce każdego obrazu malowanego tą techniką. Choć różnią się w zależności od marki i jakości, podstawą jest ich zdolność do tworzenia przejrzystych warstw, które pozwalają na osiągnięcie niesamowitej głębi koloru i subtelnego grania świateł oraz cieni. Zapraszam was do kilku słów o tym jak skompletowałam swój własny zestaw barw, którymi posługuję się na codzień :)
Od jakich farb zaczynałam.
Będąc nastolatką otrzymałam w prezencie akwarelki pelikana i to były moje pierwsze próby malowania w tej technice, po czym na wiele lat pomysł malowania przeleżał mi w szufladzie. Powróciłam do tego pomysłu po studiach, gdy zaczęłam pracować jako architekt, i liczba godzin pracy przed monitorem dawała mi się we znaki.
Wybrałam wtedy akwarele firmy Van Gogh. To farby studyjne ale dobra Jakość tych farb w stosunku do korzystnej ceny wydawała mi się idealna. Faktycznie malowało mi się nimi bardzo dobrze i myślę, że początkującym osobom mogę je spokojnie polecić. Ładnie się łączą, są żywe a przy okazji nie drenują kieszeni.
Jakie farby wybieram obecnie.
Obecnie maluję farbami z profesjonalnej serii, które w odróżnieniu od farb studyjnych nie blakną nawet po baaardzo długim czasie, dzięki czemu obraz ma muzealną jakość.
Przeważają u mnie farby Daniel Smith, ale używam również akwarel Schmincke Horadam i Winsor&Newton. To właśnie Winsor ma mój ulubiony zimorodkowy odcień: Cobalt Turquoise Light. Planuję zacząć testować naszą polską markę Roman Szmal, podobno jest bardzo dobra!
Rodzaje farb
Zanim przejdę do odcieni, warto podjąć temat farb w tubkach i w kostkach. Osobiście preferuję farby w tubkach, ponieważ mogę wycisnąć je zarówno do pustych kostek, jak i do miseczki z dużą ilością wody gdy mam do zamalowania naprawdę duuży format.
Jeśli chodzi o tubki, farby akwarelowe kupujemy po 5ml lub 15ml. Ja nowe odcienie kupuję po 5ml. Dopiero gdy uznam, że odcień się u mnie przyjął, często go używam i wiem, że będę używać, kupuję go w większej tubce.
Jeśli chodzi o kostki dzielimy je na całe i półkostki. Zaczynałam malować Van Gogh-ami właśnie od półkostek. Farba w kostkach jest na pewno wydajniejsza niż ta w tubkach.
Jak już wcześniej wspomniałam można kupować puste kostki i półkostki do których wyciskamy farbe z tubki oraz samemu tworzyć paletkę kolorów, dzięki temu mamy jedno i substytut drugiego.
Piszę substytut ponieważ farby fabrycznie dedykowane kostkom są mimo wszystko lepiej przystosowane do tego środowiska, bardziej "masełkowate". Gdy wyciśniemy farbę z tubki do pustej kostki ta po wyschnięciu robi się twardsza, wymaga więcej wody i mieszania pedzelkiem by się "rozruszała". Jak widać oba rozwiązania mają swoje plusy i minusy, najlepiej przetestować oba i przekonać się co bardziej do nas pasuje :)
Paleta - podręczny organizator odcieni.
Mamy na rynku wiele różnych palet do mieszania i przechowywania farb, bądź takich łączących obie funkcje. Najczęściej natkniemy sie na plastikowe, metalowe lub porcelanowe. Ja używam palety metalowej Schmincke Horadam na 48 półkostek (lub 24 kostki). Sama za pomocą pustych postek i półkostek skompletowałam sobie układ i liczbę odcieni. W całych kostkach trzymam częściej używane przeze mnie kolory. Po bokach paleta ma skrzydełka z korytkami do mieszania kolorów.
najprzyjemniej miesza się farby na paletach porcelanowych, posiadam porcelankę typu kwiatek i płytszą prostokątną, ba - do mieszania wystarczy nawet zwykły porcelanowy talerz z kuchni :)
Ulubione kolory
Chociaż paleta barw może być nieskończona, warto skupić się na zbudowaniu swojego własnego zestawu ulubionych kolorów. Taki set powinien koniecznie zawierać podstawowe odcienie, które można ze sobą mieszać, by uzyskać różnorodne odcienie.
Te podstawowe odcienie to oczywiście czerwony, niebieski i żółty, które znajdą się i u mnie.
Gdy ja zaczynałam malować akwarelami, kupiłam gotowy set 12 odcieni i pamiętam to jako dobry punkt wyjścia. Gdy dobrze opanowałam sobie ich wzajemnie działanie, zaczęłam poznawać nowe i nowe odcienie.
Do namalowania obrazu nie potrzeba wielu kolorów. Naprawdę mniej znaczy więcej. Gdy zaczynam malować nowy obraz, na końcu zdaję sobie sprawę, że użyłam nie więcej niż 5 odcieni. Oczywiście w zależności od atmosfery kolorystycznej i tematu obrazu ten zestaw się różni.
Krajobraz z trawiastą polaną i górami w oddali, na dobrą sprawę można namalować 2 odcieniami niebieskiego i żółtym. Do zimorodka używam żółtego, pomarańczowego, turkusowego, niebieskiego i Payne's Gray. Gdy wybierzemy sobie za wiele odcieni to wręcz może nam przeszkadzać, mniejsza ilość myślenia o wyborze pozwala uwolnić intuicję i łatwiej poddać się temu tajemniczemu momentowi flow :)
Bez jakich kolorów ja się nie ruszam? Może nie będę wypisywać wszystkich z mojej palety, ale odcienie bez których nie wyobrażam sobie na dzień dzisiejszy malowania to Payne's Grey który jest moim niezbędnikiem do cieni, wspomniany wcześniej Cobalt Turquise Light, wiewiórkowy pomarańczowy Aussie red gold czy Green gold - kolor majowej zieleni chyba najbardziej relaksujący kolor w mojej palecie.
Próbniki kolorów
Akwarele, szczególnie w kostkach są jak koncentrat, ich rzeczywisty kolor ujawnia się dopiero po nałożeniu na papier. Mam więc swojego rodzaju "ściągawki". Na papierze akwarelowym jakiego używam, robię sobie próbniki. Na początku cięłam prostokątne karteczki a po jakimś czasie założyłam sobie mały notes by uporządkować próbki w jednym miejscu. Takie próbniki są szalenie pomocne. Okienko w którym testuję farbę staram się namalować w postaci gradientu od najintensywniejszej plamy jaką mogę uzyskać za pomocą danego odcienia do najbardziej rozmytego, to daje mi całokształt możliwości określonej akwarelowej farby.
Przechowywanie farb.
Aby farby dłużej zachowały swoje właściwości, przechowuję je z dala od światła bezpośredniego. Najlepiej w pojemniku lub szufladzie.
Mam nadzieję, że moja notatka o farbach jakie maluję na codzień była pomocna. Zastanawiałam się czy opisywać tu techniki i sposób malowania, ale to spoty temat więc zostawię go na odrębny artykuł.
Dziękuję!
Karolina :)